poniedziałek, 8 czerwca 2015

3 Roz. Wizyta u dziadków.

Ze specjalną dedykacją dla Ani Sz. i Ani Cz. ;D


24 czerwca 2015r.

Ohh pamiętniku.
Nie pisałam przez tydzień, ale byłam załamana. Chciałabym wreszcie spotkać na swojej drodze szczęście. Dobra, ale od początku. W czwartek rano uciekłam z domu na cały dzień. Od tego czasu mam w miarę spokój. Zaczęło się od poprzedniego dnia. Pobiłam się z 'przyjaciółką', a ojciec w zamian kazał mi pić piwo i palić papierosy. Następnego ranka obudziłam się na kacu. Głowa mnie bolała. Jak poszłam do łazienki, stary coś krzyczał jakby wołał swoją żonkę. Słysząc odgłosy w łazience przyszedł do mnie. Myślał że jestem Paulą - moją mamą! Dalej był pijany. Zaczął mnie obmacywać i nie zwracał uwagi na to co mówiłam. Próbował mnie całować. Wykorzystałam moment i kopnęłam go w krocze. Jak najszybciej zwiałam z domu. Poszłam do szkoły, a po lekcjach na skejta. Wieczorem gdy zobaczyłam menela zgadałam się z nim, żeby mi kupił jedno piwo, a ja mu dam drugie tyle co ono kosztuje. Wywiązał się z umowy. Po chwili upijałam powoli trochę napoju z butelki. Chciałam zapomnieć i się upić. Udało mi się to perfekcyjnie, odnośnie upicia się. Powieki mi się zamknęły i usnęłam na ławce. Obudziłam się ze wschodem słońca. Nie należałam bowiem do śpiochów. Znów z bólem głowy. Wstałam i udałam się do domu z nadzieją, że dotarło do niego co chciał zrobić. Miałam rację i od tego czasu, czyli całą sobotę i niedzielę nie pił za dużo, ale również nie powiedział nic mamie. Jakieś 2 godziny temu rodzice oznajmili mi, że wybierają się na romantyczny tydzień we dwoje, a że boją się mnie zostawić samą, mam jechać do dziadków na ten czas. Prosiłam, próbowałam przekonać, że dam sobie radę sama, potem wręcz wrzeszczałam, że nie pojadę. Nic do nich nie docierało, uwzięli się i tyle. To jest nie sprawiedliwe! To, że Oni chcą spędzić miło czas to nie znaczy iż muszą mnie na nich skazywać! Wszystko byleby nie to! Dobra, muszę się wziąć w garść. Postaram się ich unikać i... .


  Gdy tak siedziałam na szkolnym korytarzu pisząc, ktoś kogo niestety znam podszedł do mnie.
  - Cześć. - Powiedział i usiadł obok mnie, a ja zamknęłam pamiętnik.
  - Czego chcesz?
  - Ty dobrze wiesz czego, ale nie po to tu przyszedłem. Jacyś staruszkowie o ciebie pytali. Powiedziałem im że Cię znajdę i przekaże byś się pospieszyła.
  - Fuck. - Spochmurniałam.
  - Co się stało? Znów coś nabroiłaś? 
  - Nie i nie. Po prostu nie mam ochoty jechać do dziadków. Zresztą, co Cię obchodzą moje prywatne sprawy?  
  - Już nie ważne. Jak taka jesteś to chyba zrezygnuje z ciebie. Mam dość, że traktujesz mnie schematami. Podobasz mi się, ehh. To nie ma sensu. Zapomnij o tym, że kiedykolwiek coś do Ciebie powiedziałem. Chcesz być sama, proszę. Już nie przeszkadzam w spełnianiu marzenia. Nie dziwie się innym, że nie chcą z tobą rozmawiać. Żegnaj. - Odchodził, a mi napłynęły łzy. Przecież tego właśnie chciałam, więc czemu żałuje? 
  - Nie idź. Przepraszam. - Szepnęłam lecz on już tego nie słyszał. Nie miałam sił za nim gonić. Udałam się do auta dziadków, zdając się wyłącznie na mą głupotę. Jak mnie zobaczyli od razu było " Wolniej się nie dało!? Nie guzdraj się. Mogłabyś się kiedyś pospieszyć, następnym razem zapuścimy przez ciebie korzenie. Czekaliśmy tu 15 minut! i ble, ble, ble ". Za to ja bez słowa siadłam, założyłam słuchawki i zamknęłam oczy. Gdybym wiedziała wcześniej, że mu zależy na czymś więcej niż tylko wyruchaniu mnie... Choć pewnie i tak bym się tego bała. Nigdy z nikim nie byłam. Chciałabym kiedyś zaufać, ale takiej odpowiedniej osobie. Móc kochać i być kochana za to jaka jestem. Być w pełni akceptowana.
Przerwali mi w rozmyślaniach dziadkowie.
  - Czy ty nas w ogóle słuchasz!? - Chciałabym zauważyć iż jak człowiek ma słuchawki na uszach to gówno słyszy.
  - No to teraz zdejmij to dziadostwo i posłuchaj uważnie, przygotowaliśmy Ci plan tego co będziesz robić przez ten tydzień. - Babcia podała mi jakąś kartkę. Przeczytałam szybko z niedowierzaniem cały tekst.

PONIEDZIAŁEK
 Po zajęciach - sprzątasz swój pokój i toaletę.

WTOREK
Po zajęciach - zmywasz naczynia po obiedzie i sprzątasz salon.
Wieczorem - robisz dla wszystkich kolacje.

ŚRODA
Po zajęciach idziemy na 80-te urodziny mojej przyjaciółki, ty będziesz zajmowała się podawaniem jedzenia. Potem pomagamy sprzątać i nocujemy tam.

CZWARTEK
 Po zajęciach - ćwiczymy jogę. Moja koleżanka przyniesie nam swojego wnuka, a ja nauczę Cię jak się nim zajmować. 
Wieczorem - sprzątasz kuchnię i to co zostanie pobrudzone przez maluszka.

PIĄTEK
Po zajęciach zajmujemy się do wieczora ogrodem, a potem się pakujesz.

CODZIENNIE
Rano - wyprowadzasz psy (tylko oddzielnie bo będą się gryźć) i idziesz do szkoły.
Po zajęciach - odrabiasz zadania domowe.
Wieczorem - przepytujemy Cię z lekcji na wypadek kartkówki, idziesz wyprowadzić pieski.

ZAKAZY
1. Nie wychodzisz ze znajomymi, ani ich nie zapraszasz do domu.
2. Nie prowadzisz długich rozmów telefonicznych.
3. Nie wagarujesz.
4. Nie pijesz alkoholu i nie palisz.
5. Nie używasz laptopa/komputera.
6. Nie niszczysz nic i nie brudzisz.

DODATKOWO: Wracasz od razu po szkole do domu.

  - Chyba was pogrzało.
  - Nie, a twoi rodzice zgodzili się na ten plan. No tak, jeszcze dopisz zakaz słuchania muzyki.
  - Nie będę tego robić.
  - No to pójdziesz spać pod most.
  - Ani mi się śni!
  - To się zastosuj do tego. - Odparła z uśmiechem babcia.
  - Nigdy! -Zdenerwowałam tym dziadka, który nie znosił sprzeciwu.
  - Ty głupia smarkulo! Albo się zastosujesz albo wypierdzielaj mi stąd. Jesteś tak czy siak nic nie warta, potrzeba wszystkim jak dziura w moście. Nadajesz się jedynie do takich właśnie rzeczy i nie próbuj nawet udawać, że jest inaczej. Rozumiesz!? - Zahamował z piskiem opon na poboczu.
  - Rozumiem. - Na złość znów założyłam słuchawki. - Ale i tak nie mam zamiaru wam usługiwać. - Otworzyłam sobie drzwi i wyszłam. 
  - Wracaj do samochodu! - Krzyczeli za mną.
  - Nie dziękuję, przejdę się na piechotę. - Odparłam sztuczną radością na pożegnanie z podniesionym do góry w ich stronę środkowym palcem. Szłam relaksując się przy muzyce puki mogę. Nuciłam sobie pod nosem piosenkę Kelly Clarkson - Because Of You, gdy podeszła do mnie jakaś pani. 
  - Lily!? Co ty tu robisz?
  - Ja mam na imię Francesca, ale moja ciocia nazywała się Lily.
  - Ohh przepraszam. To już tyle lat odkąd ją ostatnio widziałam, a ty jesteś tak bardzo do niej podobna - Przerwała jakby się nad czymś zastanawiała. - Czy ty powiedziałaś "nazywała" ?


  - Zaginęła 6 lat temu i wszyscy stracili już nadzieję że jeszcze żyje. A tak w ogóle to kim pani jest?
  - Mam na imię Dolores. Jestem przyjaciółką Lily i powiem Ci że nie wierzę w jej śmierć.
  - W takim razie gdzie ona jest?
  - Istnieje kilka miejsc do których mogła uciec.
  - Powie pani coś więcej? Zresztą zakładając, że uciekła to dlaczego?
  - Sorry, ale spieszę się do pracy. Oto mój numer - Wręczyła mi karteczkę przypominającą wizytówkę. - Zadzwoń, a chętnie porozmawiam znowu z tobą o tym.
  - Okej, miłego pracowania.
  - Haha, dziękuję. Pa Francesca.
Znów szłam już tylko w towarzystwie muzyki. W domu babcia mi nie odpuściła i musiałam zrobić mimo późnej pory rzeczy z listy na dziś. Gdy wszystko skończyłam był już środek nocy, a ja nie mogłam usnąć.

_________________________________


Mam nadzieję że rozdział się podoba. Zapraszam do wyrażania opinii w komentarzach.

wtorek, 2 czerwca 2015

2 roz. Upadek.

Z dedykacją dla Zuzi :D

^ Perspektywa Francescy ^
  Był poniedziałek. Obudziłam się o 8.20. Kurde zaspałam. Mam 30min na ubranie się i dojście do szkoły.
Ledwo zdążyłam. Usiadłam w ławce i próbowałam słuchać nauczycielki. Po wczorajszym pobiciu i wizycie w szpitalu jestem wykończona.
Ktoś mnie szturchnął po plecach. Nie chętnie się odwróciłam.
  - Co Ci się stało? - Zapytała Angela wskazując mój policzek.
  - Nic takiego. Przewróciłam się i rozcięłam go sobie szkłem. - Skłamałam.
  - Poza tym wyglądasz jakbyś nie spała całą noc.
  - Prawie zgadłaś. Nie mogłam spać.
  - Przestańcie gadać dziewczyny! - Przerwała nam nauczycielka. Na szczęście.

Na przerwie podszedł do mnie Dymitr. Kurde, jeszcze on...
  - Co tam piękna?
  - Nic. Przestań do mnie zarywać!
  - A co mi zrobisz jak nie przestane? - Zrobił 'brewki'.
  - Pff, odwal się wreszcie oddemnie. Czemu to na mnie, akurat na mnie się uwziąłeś? - Było to pytanie retoryczne bo miałam zamiar odejść już.
Złapał mnie delikatnie za rękę.
  - Bo mi się podobasz. - Uśmiechnął się i puszczając moją rękę pozwolił mi odejść.

Byłyśmy we trzy po lekcjach umówione na zakupy. Nie byłam w nastroju na to. Chciałam się dyskretnie oddalić od nich.
Eliza i Angela gdy tylko spostrzegły że mnie nie ma zaczęły mnie szukać wzrokiem.
  - Fran! Gdzie ty idziesz!? - Pierwsza dobiegła do mnie Elza.
  - Do domu.
  - Miałyśmy iść przecież do sklepu. - Dodała swoje dwa grosze druga z nich.
  - Pamiętam. - Dobrze wiedziałam że znów będą chciały bym im fundnęła ciuszki. Inaczej nawet by nie zauważyły że mnie nie ma.
  - To czemu nie idziesz z nami?
  - Ponieważ nie mam ochoty. - Zaczęły mnie wnerwiać i chciałam wreszcie się ich pozbyć.
  - Chyba sobie żartujesz! - Krzyknęły chórkiem.
Kilka osób spojrzało się w naszą stronę.
  - Nie, a co? - Były w szoku. Nie dziwie się im, lecz teraz wszystko mi jedno co będzie dalej. Już bardziej mnie nie zranią niż jestem zraniona.
  - My ci ofiarujemy naszą przyjaźń, a ty nam tam takie numery odstawiasz? - Angelika była tak wściekła że mi przywaliła z plaskacza.
Zaśmiałam się jej prosto w twarz.
  - Haha, o jakiej ty przyjaźni mówisz? My nigdy nie byłyśmy przyjaciółkami. O nie, nie, nie. Chyba sobie żartujesz iż wam uwierzyłam w to. - Miałam ochotę się na kimś wyżyć, więc jak chciała się bić to ja chętnie. Popchnęłam ją.

^ Perspektywa Angeliki ^
  Co za suka! Jak ona śmie. Za kogo się uważa!? Bez nas będzie nikim.
  - Gdzie ty do mnie z tymi łapami? - Odpowiedziałam na popchnięcie.
Po chwili zaczęłyśmy się już szarpać, a potem okładać pięściami. Dookoła nas zbierał się coraz większy tłumek uczniów. Byleby tylko jakiś nauczyciel nas nie zauważył.  Choć wiedziałam że na to istnieje małe prawdopodobieństwo.
Gdy Elza skapła się wreszcie że jestem słabsza od przeciwniczki, próbowała nas rozdzielić.
  - Tym razem skarbie twój książę na białym rumaku nie przybędzie Ci na pomoc. - Miałam nadzieję że to ją jakoś zdekoncentruje. Nie wyszło niestety bo biła i kopała wciąż jak oszalała nie zwracając najmniejszej uwagi na moje słowa.
Nim jakiś nauczyciel przyszedł nas rozdzielać to miałam pełno sińców i prawdopodobnie złamany nos. Najpierw zabrali nas do pielęgniarki potem do dyrektorki. Jedynym światkiem, który chciał coś powiedzieć była oczywiście moja BFF. Reszta się bała. Ucierpiała przez to Fran. Ma za swoje ta zdzira. Ostatecznie to ona została oskarżona o zaatakowanie mnie i miała za to ponieść konsekwencje. Nawet nie żałowała, więc może ją wywalą? Byłoby świetnie. Jeden problem z głowy mniej.

^ Perspektywa Francescy ^
  Jak mogłam się dać złapać. Kurde mogłam poczekać aż odejdziemy dalej od szkoły i rozegrać to trochę inaczej. No cóż, zaraz przyjadą rodzice. Jak ojciec wypił to będzie źle, ale jak nie to pewnie przejdzie mu koło nosa to o czym się dowie. Chciałbym by była to opcja druga, ale ostatnio pije coraz częściej, a co za tym idzie, regularnie dostaje (za przeproszeniem) wpierdol. Jakbym to ja była winna temu że jest zmęczony i lubi sobie wypić, a po tym mu odwala.
Gdy sobie tak czekałam na szkolnym korytarzu, aż rodzice wyjdą z pokoju dyrektorki doszłam do wniosku że teraz już jestem na samym dnie towarzyskim. Do nikogo się nie odezwę, bo kto by chciał gadać z odrzutkiem. Tak czy siak może wreszcie będę mieć spokój, przynajmniej w szkole.
Z gabinetu wyszli oboje z poważną miną. Matka prawdopodobnie tylko na pozór. Od razu poszliśmy do samochodu. Nie rozmawialiśmy ze sobą, wyczułam od ojca alkohol. Ile ja bym dała by być teraz daleko stąd. Oparłam czoło o szybę, bałam się.

Gdy przyjechaliśmy, na początku było spokojnie. Ja poszłam do siebie, natomiast rodzice zostali w salonie. Już zaczynałam mieć nadzieję że nic się nie stanie, ale w tym momencie zawołał mnie męski głos.
Posłusznie przyszłam do pokoju i rozejrzałam się dookoła. Mama siedziała w kuchni i coś kroiła. Uśmiechnął się do niej znacząco, a ona przerwała czynność i poszła w głąb domu. Po chwili wróciła, wzięła kanapkę i oznajmiła że idzie na damski wieczór z koleżankami.
  - Słyszałem że się pobiłaś. - Zaczął gdy drzwi się zamknęły i zostaliśmy zupełnie sami.
  - Owszem. - Spuściłam głowę.
  - Dlaczego?
  - Zdenerwowała mnie. - W tej kwestii nie musiałam kłamać.
  - No widzisz. Ty mnie też czasami denerwujesz i dlatego wtedy Ci przywalę.
  - Rozumiem tato. - Zgrywałam pokorną córeczkę.
  - To dobrze. - Uśmiechnął się wręcz przyjacielsko. - W takim razie napij się ze mną.
  - Nie dzięki.
  - Słuchaj się szczeniaku! Jak powiedziałem napij to napij. - Podniósł głos. - Nie lubię pić sam. - Skinął głową na znak bym usiadła na krześle obok.
Nie miałam wyjścia. Inaczej zapewne by mnie zlał bez pytania. Uciec też bym raczej nie zdążyła. Byłam wściekła na siebie że po wczorajszym nadal boli mnie noga, może wtedy udałoby mi się. Usiadłam, a on podał mi butelkę z żółtawym napojem. Wzięłam pierwszy łyk, potem drugi i kolejny. Następnie wyciągnął fajki i mi jedną z nich dał do ręki. Dla siebie też wziął i podpalił.
  - No spróbuj. Jest bardzo odprężające, nie rozumiem dlaczego dzieciom tego zabraniają. Potem dzieciaki by się odstresować biorą żyletki. Kompletnie bez sensu. Gdybym ja był prezydentem...
Gadał i pił, nawet nie zauważył gdy w pewnym momencie już pijana wymknęłam się z pokoju. Położyłam się do łóżka i zasnęłam.


Wybaczcie że z takim opóźnieniem, ale miałam problem z sformułowaniem pewnej kwestii. Mam nadzieje jednakże iż rozdział nie jest najgorszy i przeczytacie go z chęcią. Liczę na kilka komentarzy na ten temat ;D









czwartek, 28 maja 2015

1roz. Kartka z Pamiętnika

Każdy zasługuje na lepsze życie. 


18 czerwca 2015r.


    Na moim miejscu chciałby znaleźć się każdy, ale niestety ja się na nim znalazłam. Wszyscy odpowiedzieli by na te słowa że jestem głupia. Jak można nie chcieć być jedną z najbogatszych dziewczyn w okolicy? Gdyby wiedzieli co dzieje się wewnątrz mojej rodziny nie uwierzyli by. No bo jak bogaty biznesmen może znęcać się nad swoją rodziną? Niestety może i mój ojciec tak robi. Bije mnie i moją mamę. Nienawidzę go, ale co ja mogę zrobić? Nic. Jestem małą nieznaczącą jednostką w naszym dużym społeczeństwie. Tak bardzo chciałabym coś dla kogoś znaczyć. Być kochana, kochać. Matka zamiast odejść od taty gdzieś, woli siedzieć w domu i robić wszystko co on sobie zażyczy. Nie zwraca uwagi na moje protesty i tylko patrzy się jak mnie leje lub wysyła do dziadków. Już wolałabym być biedna i żebrać na ulicy niż żyć w takiej patologi. 

Drugim ciosem od życia byli rówieśnicy. Mimo że potrafię zjednać sobie ludzi to większość z nich obgaduje mnie za plecami. Przyjaciółki zawsze mi zazdrościły dzianych rodziców i wyżywały się na mnie. Starały odsunąć, choć i tak nie mogły. Postanowiły się "zaprzyjaźnić" i dzięki temu same korzystały na tym że były znane w szkole. W końcu zorientowałam się że kopią pode mną dołki. Nie zdradziłam tego po sobie, ale uważałam na to co mówię i robię. Nigdy nie miałam takiej prawdziwej przyjaciółki i chyba nigdy mieć nie będę, tak samo z chłopakiem. Dla mnie związek to mówienie sobie szczerej prawdy, ufanie sobie nawzajem i nie kłamanie. Nigdy. Ja bym nie mogła powiedzieć o swoich problemach, nie potrafię o tym gadać. Na szczęście pisać tak. Po to postanowiłam dziś założyć ten pamiętnik i notować tu swoje myśli. Podzielić się z "kimś" tym wszystkim co mnie dręczy. Nawet gdy nie dostanę odpowiedzi. Może tak zacznę sobie z tym wszystkim radzić. 

Moim pierwszą myślą gdy dziś zostałam tak pobita przez Niego że trafiłam do szpitala była śmierć. Płakałam wmawiając sobie że już dłużej tego nie zniosę. Następną  że nie mogę się podawać i muszę walczyć, choć i tak tego nikt nigdy nie doceni. Przecież ludzie nie takie piekło przeżywają w domu. Domu który powinien być tym jedynym miejscem gdzie czuje się bezpieczeństwo, miłość, wzajemną troskę. Postanowiłam walczyć, o siebie i dla siebie. Moje marzenia mi w tym postanowieniu pomogły. Chce przynajmniej spróbować je spełnić. Nie podam się dopóki nie spróbuje. 
Zanim uświadomiłam sobie że pamiętnik jest tym czymś co pomoże mi to przetrwać, chyba, jest cięcie się. Przecież tak robi dużo dzieciaków. Tak se pomagają. Tylko co to daje? Ulgę, jak podpowiedział mi wujek google. Nie mogę. Nie zrobię sobie krzywdy, po co jak robi mi ją kto inny. Cięcie się jest tylko dla słabych emocjonalnie osób, które nie potrafią walczyć, a nie mają odwagi popełnić samobójstwa. Niektórzy robią to też dla tzw. fanu, lubią widzieć spływającą krew, czy coś w tym stylu. Nie zaliczam się do żadnej z tych kategorii. Fan mi nie potrzebny, a walczyć potrafię. 
Najgorsze w cięciu się jest to że dorośli nie chcą tego zauważać, albo nie wiedzą co zrobić z tym. Zamiast się zastanawiać, czy iść do psychologa powinni szczerze porozmawiać ze swoim dzieckiem. Dowiedzieć się co się stało że taką decyzje podjęło ich dziecko. Dlaczego jest tak słabe emocjonalnie? Może brakuje mu miłości, czułości i bliskości innej osoby, ktoś mu zrobił krzywdę czy po prostu za dużo się od niego lub samo od siebie wymaga, a potem nie radzi sobie z tym wszystkim. Rodzice powinni dawać wsparcie, a nie pozostawiać dzieci same sobie. Młodzieży ono jest potrzebne najbardziej. W XXIw. ciągle ktoś popełnia samobójstwo, tnie się. Coraz więcej jest takich osób. Ludzie zniszczą się sami od środka. To przykre. Jak teraz już jest tak źle to jak będzie za kilkaset lat, gdy świat staje się coraz bardziej okrutny i bezlitosny. 
Ja nie chce wiedzieć, choć wolałabym żeby ktoś to sobie uświadomił tak jak ja i uratował nasz gatunek przed najgorszym. 

Dobranoc pamiętniku.

Włożyłam notatnik pod poduszkę i pogrążyłam się w śnie licząc na lepsze jutro.


Oto rozdział. Wstępu nie ma, ale wydaje mi się że to wystarczy :)  Liczę że podoba się wam. Włożyłam w to kawałek siebie i gdyby ktoś to skomentował byłabym bardzo szczęśliwa. Nawet gdyby był to negatywny komentarz.

Ważne !  Notatka pod rozdziałem i tytuł części opowiadania ( opowiadanie będzie podzielone na części ) będą napisane pogrubioną czcionką, a to co jest napisane w pamiętniku - Kursywą. 

1 roz. dedykowany Pati <3.



środa, 27 maja 2015

Hejka :D

Mam na imię Karolina. Na prośbę mojej BF - Pati postanowiłam założyć bloga. Twierdzi że mam talent do pisania XD zobaczymy. Oprócz tego pisze książkę. Mam nadzieję że pogodzę to ze sobą.
Wracając do bloga. Będzie on o 4 osobach z "Violetty" - diescesca i naxi, reszta będzie się raczej nie zgadzać z serialem. Fabuła jest kompletnie inna.
Jeszcze dziś pojawi się 1 roz.  Zapraszam do czytania mojego opowiadania i one shotów :)

Układ bloga:
* Opowiadanie i informacje będą na stronie głównej.
* Jak będzie już kilka rozdziałów to pojawi się zakładka "Znajdź" gdzie łatwiej będzie znaleźć rozdziały i One Shoty. 
* Gdy nie będziesz wiedział/a co to za osoba ( znajdująca się w rozdziale ) wejdź do zakładki " BOHATEROWIE ", będzie ona aktualizowana gdy pojawi się ktoś nowy.
* W czerwcu pojawi się możliwość zamawiania One Shotów, które będą publikowane prawdopodobnie na stronie głównej.
* Nagłówki będzie wykonywać dla mnie Pati z bloga o RAURZE i DIESCESCA- serdecznie zapraszam :)

Zasady:
* Nie używamy wulgarnych słów obrażających kogoś.
* Nie wyzywamy się, ani mnie.
* Pozwalamy każdemu wyrazić swoją opinie na temat postu.
* Bądźmy uprzejmi :D

No to na tyle co chciałam wam przekazać. Mam nadzieje że ktoś wytrwał do końca xD.
O wszelkich zmianach będę regularnie informować.

PS. Na razie ze względu na naukę i brak czasu rozdziały będą dodawane rzadko.